|
Leczysz wszystkie moje rany.. Potem odrywasz plastry .. Rozdrapujesz je.. i polewasz wodą utlenioną… Co cholernie szczypie… Potem.. Dbasz o mnie.. Przytulasz.. Pozwalasz się wypłakać.. pocieszasz.. wywołujesz uśmiech.. Potem znów.. coś idzie źle… Rozszarpujesz wszystkie prawie już zagojone rany.. Polewasz spirytusem.. I cieszysz się jak dziecko.. z mojego nieszczęścia.. Potem odchodzisz.. I wracasz z bandażami.. I tą całą swoją „miłością”.. by zacząć całą historię od nowa.. |szysza.zo
|