Jedną z cenniejszych we własnym przeświadczeniu cech, które miała, była umiejętność dostrzegania nawet w pozornie beznadziejnych sytuacjach szczypty nadziei. Każdy problem tak długo ewaluował w jej głowie, aż w końcu przestawał być problemem. Czasem efektem był wykrzywiony i zdeformowany obraz rzeczywistości, ale to było wygodne i pozwalało zachować dobry humor. Bezpieczniej było bagatelizować kłopoty i nie uruchamiać spirali samospełniających się przepowiedni, w myśl zasady, że o czym nie myślę, to się nie zdarzy. Nieraz w życiu to się sprawdzało i dlatego postanowiła zastosować ulubioną metodę.
|