wychował mnie chodnik,pamiętam niejedna noc spędzona na bruku
nie zapomnę jak kimałem w izbie wytrzeźwień, na posterunku.
jak bezdomny toczyłem swoje marne życie,ale dając sobie w banie
niszczyłem sobie życie, nie myśląc o tego konsekwencjach i cenie
nie myśląc co będzie następnego ranka,jaka będzie kara czy nagroda
miałem w sobie samą nienawiść, pod nogi spadała mi kolejna kłoda
nie potrafiłem sobie z tym poradzić,tona gniewu,zatopiłem się w milczeniu
moje myśli nie dawały mi spokoju, męczyły. czułem się jak w więzieniu
przerażał mnie własny cień,pragnąłem cofnąć czas,albo zatrzymać świat
wtedy moje życie stało by się jak cyberświat, byłoby jak piękny róży kwiat
zatonąłem w problemach,ale nieustannie próbowałem z tego wybrnąć
ciągła nadzieja,żeby jak statek wreszcie do wymarzonego brzegu przybrnąć./rapoholiiik
|