Póki żyje na zawsze tylko Twój - szeptał czule jej do ucha, ale czy to czuł. Ona wniebowzięta w błękitnej sukience czuła, że to ten, jemu odda nawet serce. Splecione ręce, spokój, dom, rodzina. Dają sobie rade ona marzy dać mu syna. On ma tego dość, on tego nie wytrzyma bo ciągnie go ulica, kusi go inna dziewczyna. Samotne wieczory, ból na twarzy w oknie, błękitna sukienka raz po raz słono moknie. Przecież obiecał jej, ale kiedyś z rana gdy wróciła po klucze, on za inną klęczał na kolanach. To koniec, to tragedia, to dramat. Boże wybacz mi, wyszlochała kiedy stała nad przepaścią. Spadający liść, dryfujący w otchłań aby na wieki zasnąć. / part 2.
|