Codziennie uczymy się siebie od nowa. Poznajemy nieznane tereny naszych dusz. Przybliżamy się i oddalamy. Zastanawiam się, co nas do siebie ciągnie. Co nas od siebie odpycha. Blisko-daleko. Blisko-daleko. Pieprzona niepewność jutra. Napisze, czy może jednak nie? Napisz, napisz, napisz, NAPISZ! Całodzienna modlitwa. Może spotkanie? Nie, lepiej nie. Dlaczego? Nie mam czasu. Przestałam o to pytać. Straciłam nadzieję. Myślisz, że może kiedyś stracę i Ciebie? A może spotkamy się za sto lat w tym samym miejscu i w końcu odnajdziemy odpowiedzi na wszystkie pytania? Nie wiem, nie chcę wiedzieć. Na razie skupiam całą swoją energię na utrzymaniu Cię. I trzymam się tej myśli, jak dziecko trzyma się misia.
|