ogniska naszej paczki nazywaliśmy dwutygodnikami .bo co drugą sobotę z rzędu wszyscy spędzaliśmy je w małym lasku.
tym razem zapowiadało się nieźle. mieliśmy świętować urodziny kumpla. zaprosiliśmy tylko tych najważniejszych,
bez żadnych plastików, cz też pożeraczy bolsów. wtedy kumpel zaproponował nam grę w butelkę przy tym po wypiciu
jednego kieliszka przed każdym zakręceniem. nikt nie protestował, tak więc zabawa kręciła się na dobrego.
kiedy butelka wypadła na mnie z buzującego już w głowie alkoholu wybrałam " wyzwanie " . - wybierasz prawą,czy lewą stronę ? - lewą . - no to namiętny pocałunek z osobą po lewej stronie ! . siedział tam on.patrzyłam z niedowierzaniem i nawet nie zdążyłam zbliżyć się do niego, nasze usta znów połączyły się w niesamowitą całość.było tak pięknie, choć przez chwilę, choć jeden jedyny raz od tamtego czasu znów mogłam powrócić do marzeń.do nieprzespanych , przepełnionych łzami nocy.
|