Pójdę do łazienki, nakleję najpiękniejszy z uśmiechów jaki posiadam w zestawie. Wyszczotkuję włosy, nałożę podkład, wytuszuję rzęsy. Przemęczę się przez siedem godzin. Wrócę do siebie. Nałożę wyciągniętą, szeroką bluzę, zmyję tapetę, włosy zwiążę w niedbały kok. Usiądę na parapecie okna, rozpłaczę się z bezradności. Tylko wtedy mogę być naprawdę sobą.
|