śniło mi się dziś, że biegłam przez kilka ulic w pędzie. z początku walczyłam jakąś maszyną z dziwnymi lodowymi kołkami, ale siadły baterie. więc rzuciłam się do ucieczki przed atakującymi strzałami o ostrych końcach. były z lodu, a może śniegowe. leciały jak z armaty - do góry i do dołu, zataczając półkola. myślałam, że upadając na ziemię rozkruszały się, a one nie - odbijały się jak kauczuk. wreszcie dobiegłam do jakiegoś sklepu, wpadłam do środka. wchodząc zauważyłam mojego byłego idącego w moim kierunku, uśmiechnęłam się. w środku kupiłam nową maszynę do zabijania strzał. kiedy została podłączona do gniazdka leciała z niej muzyka, a wszyscy wokół zaczęli tańczyć. / chyba najbardziej hardcorowy sen jaki miałam. ;d
|