I nie lubię tych bezsennych nocy, gdy w ciemności nie widać końców palców dłoni wyciągniętej przed siebie i sufitu, w który próbujesz się wpatrywać też nie ma, i jedynie przez niedociągniętą zasłonę do pokoju wpada promień światła latarni stojącej za oknem. Oczu wilgotnych zamknąć nie możesz, bo nawet najmniejszy ruch boli, ukłucia w klatce piersiowej nasilają się i stają się coraz bardziej nie do zniesienia, przyciskasz dłoń, ale nie pomaga. I tylko ciemna ciemność, która robi sie ciemniejsza i ciemniejsza. A Ty stwierdzasz, że to jednak nie jest Twoje miejsce.. a za chwile dzwoni budzik i okazuje się, że już środa. A środy lubię, bo karate i wyżyć się można. I nawet rano, wysiadając z tramwaju śnieg obojętny był dla mnie. Bo ja się boję teraz. Cholernie się boję.
|