Mam jednak teorię – chociaż może to tylko marzenie – że każdy lęk ma swoją granicę: docierasz do poziomu w którym już nic nie jest w stanie przerazić cię bardziej. Reaguje tylko ciało, które zaczyna zachowywać się inaczej – tak pojawia się depresja. A w depresji się poddajesz. Leżysz i myślisz: niech zjawi się tygrys i mnie pożre.
|