Otworzyłam barek ojca,wzięłam jakąś butelkę,która stała najbliżej,to była chyba whisky.Odkręciłam ją i zaczęłam pić,pierwsze łyki wykręcały moją twarz w niesmaczny grymas,kolejne były już tylko coraz bliższą drogą do ucieczki.Czułam jak zaczynam latać,taka lekka,bez problemów.Latam sobie wśród obłoków i patrzę na wszystkich ludzi z góry,śmieję się i krzyczę do nich,chcę żeby mnie podziwiali,chcę żebyś ty mnie zauważył i pożałował wszystkiego, co uczyniłeś.(8)
|