CZĘŚĆ IV# "Policjanci przybiegli do chłopaka udzielając mu pierwszej pomocy, ja szybko zadzwoniłam na karetke, przyjechała po 5 minutach, zabrali nas do szpitala, pierwsze określenia były, że ma połamane kończyny i kilka żeber, ostateczne, że trzeba wykonać operacje. Przyjechali jego rodzice, oskarżając mnie o jego obrażenia nie zamartwiałam się nimi tylko nim. Czekałam na niego pierwszą godzine, nic. drugą godzine nic. trzecią godzine nic. dopiero po piątek godzinie wyszedł lekarz. Zabrał rodziców na słowo. Byłam cała poddenerwowana, rodzice zapłakani przychodzą do mnie z najgorszą wieścią, Chłopak zmarł" - historie dokończyła była dziewczyna chłopaka.
|