|
Wsiadam w pierwszy lepszy autobus zaraz obok domu. Siadam z tyłu, odcinam się od tej rzeczywistości biegu. Obecna ciałem, duszą w zupełnie innym świecie, gdzieś tam na górze bez problemów, od świata coraz dalej. Krok ku śmierci wykonywany chętnie, tak stać się musiało, więcej niż pewne. Na pętli wysiadam, mknę pośród szarych bloków, ciemnościach mroku. Mroźne powietrze wpuszczam w płuca, wdech za wdechem następuje potężna ulga. Duszę się codziennością, zmierzam obraną drogą, pomimo przeciwności losu.
|