Nie umiem wymalować na twarzy trwałego uśmiechu. Jest on tylko przypinany na pokaz publiczny. Lecz gdy jestem sama mogę go zdjąć, bo wiem, że nikt mnie nie zobaczy teraz. Nikt nie zobaczy moich łez, mojego bólu, mojego smutku. Tylko ja. Mała ja siedząca w kącie. Łkająca. Unosząca w górę dłonie. Prosząca o pomoc. Wołająca o pomoc. Roztrzęsiona. Na skraju emocjonalnym. Wyniszczona wewnętrznie. Zdruzgotana psychicznie. Męcząca się na tym świecie. Z jednym powodem, by dalej żyć. Tak małym dla jednych, dla drugich ogromnym. To mój mały powód.
|