mam wyjebane na zabobony. kiedy czarny kot przebiegnie mi przez drogę, zwracam uwagę na to jaką ma ładną sierść i jaki on jest ładny, a nie na to, że przebiegł. kiedy rozbije mi się lusterko, nie przejmuję się tym, że niby 7 lat nieszczęścia, lecz tym, w czym ja teraz będę się przeglądać. gdy któryś ze sztućców upadnie, na podłogę, uważam, że to przypadek, a nie, że 'przyjdzie ktoś głodny'. ale chyba w moim przypadku powinnam zacząć się tego bać. może przez to mam tego ciągłego pecha w życiu. może dlatego, że tyle kotów przebiegło mi drogę, że tyle lusterek rozbiłam.
|