Z cała ekipą siedziała na blokach. Ona jedna w śród ponad 10 chłopaków. Traktowała ich jak braci. Oddałaby za nich życie, poświęciła wszystko. Nagle ktoś zaszedł ją od tyłu. Myślała że to jeden z jej bandy. Ale skądś znała ten zapach. - To nie możliwe- pomyślała. Przecież od jest u kolegów. Ja go nie interesuje. Odwróciła się. To jednak był on. Wpadła mu w ramiona po czym szybko ocuciła się. Już zapomniała co on jej zrobił. Zostawił kiedy najbardziej tego potrzebowała. Kiedy jej mama była chora. Zbliżył się do niej i czule wyszeptał; - Kochanie stęskniłem się . ! ; **- Wypierdalaj- rzuciła. I przypierdoliła mu takiego strzała, że prawie sie przewrócił. Maciek ten najładniejszy z jej bandy, odsunął ją na bok i powiedział- My sie zajmiemy resztą. Ten palant więcej cie nie skrzywdzi. -Dziękuje wyszeptała ze łzami w oczach. I wtuliła sie w niego. Podniosła głowę i dopiero wtedy dostrzegła takie same tęczówki jak u tamtego. Tak samo wypełnione miłością do niej.
|