zawsze, gdy odprowadzał ją do domu, dawał jej buziaka. nie tym razem. w połowie drogi, zdecydował, że musi wracać. a, ona musi jednak pójść sama. przechodziła przez las. ciemna noc. słyszała szelest liści, jak to zawsze w jesieni. nagle poczuła na swoich ramionach, czyjeś usta. nie odezwała się, ani słowem, nie mruknęła pod nosem. ' kto Ty? ' ze strachu stała, i się w ogóle nie ruszała. ' przepraszam, zapomniałem Ci dać całusa na dobranoc. ' - wy szeptał znajomy głos. / szloch
|