Niby razem tak wiele nie przeżyli: 10 dni obozu, jeden szybki numerek w toalecie na stacji, w drodze do Krakowa. Dużo słów wypowiedzianych, poranne śniadania, popołudniowe obiady i wieczorne kolacje. Jeden masaż przypadkowy, od tak zachciało mu się. Pisanie wspólnych piosenek, bo lubiła śpiewać. Patrzenie sobie w oczy, bo miały ulubiony jej kolor. Śmianie się z jego głupich żartów. I wspólny taniec. Ona dancehall trenowała, on brak dance, dwa sprzeczne światy.Niby nic, a jednak wiele...
|