Siadam na łózku, otulając się kołdrą. Wsłuchuję się w cichą melodię, płynącą z najnowszej płyty Kings of Leon. Patrzę za okno i obserwuję. Od czasu do czasu przejdzie człowiek, niosąc na karku swoją historię. Ciężar nie pozwala mu podnieść głowy, nie może iść dumnie przed siebie. Przyciskam poduszkę do piersi. Paradoksalnie wszystkie moje myśli skierowane są ku Tobie. Zastanawiam się, gdzie jesteś, co teraz z robisz i z kim. Żałuję, że nie mogę Cię dotknąć, przytulić, pocałować, ani nawet powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Nawet nie wiesz, ile bym dała, by chociaż na Ciebie spojrzeć, nie tylko na zdjęciu. Tyle bym chciała, a tak mało mogę. Nie wiem, kim jesteś. Pogubiłam się w każdym, najmniejszym, kawałeczku mojego życia. Wszedłeś tu z buciorami, a teraz się wymykasz. Wmawiasz mi, że nadal jesteś, kiedy ja czuję coś innego. Nie pamiętam Cię. Pamiętam czyny, ale nie odnajduję w nich aktualnego Ciebie. Zmieniłeś się... tak cholernie się zmieniłeś. Mówiłeś, że kiedyś się spotkamy./1
|