wracałam do domu, było już dosyć późno. słuchając muzyki spacerkiem szłam przez mój ulubiony park. to właśnie w nim spędzałam najwięcej czasu z Tobą. zawsze przypominały mi się wspólnie spędzone chwile, których tak cholernie mi brakowało. nawet nie masz pojęcia jak bardzo byłeś ważny i jak doceniałam Twoją obecność. zrobiło mi się smutno na samą myśl, że nie mogę już powiedzieć Ci jak bardzo Cię kocham, nie mogę przytulić, nie mogę pocałować, podokuczać.. nie mogę nic. jestem bezsilna. -ej! -zaczepiła mnie osoba w kapturze. było ciemno, mało co było widać drogę, po której szłam, a co dopiero osobę, która coś ode mnie chce. przestraszyłam się, ponieważ nikogo dookoła nie było. -stój, nie idź! musimy porozmawiać!- usłyszałam poważny ton głosu, zaledwie krzyk.. wyjęłam słuchawkę z ucha i w tym momencie przeżyłam szok.. | gazowana , część 1 .
|