Z każdym słowem wypowiedzianym rak rzadko, dawał jej tą cholerną nadzieję, że nie jest mu obojętna. Czuła, że mogłaby zawsze na nim polegać. Chciała być kimś ważniejszym w jego życiu niż tylko "bardzo dobrą kumpelą", o której zapominał. Potrzebowała jego słów, jego dotyku, potrzebowała jego. Darzyła go tak ogromnym uczucie, mimo tego, że ją krzywdził. Krzywdził ją tą cholerną ciszą, która nie była jej obca. Zawsze, kiedy pojawiał się na gg, czekała, aż się odezwie, chociaż wiedziała, że to nie nastąpi. Ona wciąż go kochała, mimo tego wszystkiego [ fuckyeea ]
|