' Chodź ' chwila ciszy.. ' No chodź ze mną ! '
Stali na pustej jezdni . Wokół otaczała głucha cisza , a o ich ciała ocierał się kruchy wietrzyk , który gładząc ich zarumienione policzki kruszył się niczym rozbite lustro powodujące przesądne 7 lat nieszczęścia . Chwycił mocno jej rękę , przysuną się i musną spierzchnięte usta . Ciała stykały się niemalże bezwładnie . Ich ruchy nie wskazywały na to by mieli coś przeciwko takiemu zbliżeniu . Przy nim wszystko było inne , najmniejszy drobiazg nabierał najpiękniejszych kolorów , nawet ludzie się zmieniali , ta popierdolona rasa nabierała uczuć a szczęście posiadało tylko jedną definicje , ON .
|