Szła ulicą, w ten straszny deszcz, cicho szlochając. Zdawała sobie sprawę, że przed chwilą usłyszała wystarczająco dużo, wystarczająco dużo, żeby tak po prostu odejść, na zawsze, do innego świata, bo przecież jej podświadomość mówiła, że tam będzie lepiej. Myślała o najgorszym i rozważała setki opcji, pociąć się, powiesić, wbić nóż w zlodowaciałe i puste serce, a może rzucić się pod koła samochodu? Zastanawiając się nad najlepszą opcją, usłyszała chlupnięcie kałuży i słowa wyszeptane do ucha "nie rób tego, nie odchodź" nie zdawała sobie sprawy z tego, że te słowa wypowiedział On, jej ukochany. Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił, całując jak nigdy wcześniej .. .."Kocham Cię i nie zmienię tego co powiedziałem, ale naprawię to, obiecuję" ona wyszeptała tylko beztroskie "Po prostu bądź".
|