|część 1| nagle zniknąłeś z moich oczu. nie było Cię w pokoju, a ja zaczęłam nerwowo szukać Cię wzrokiem. Kumpel zauważył moje zdenerwowanie i szepnął tylko do ucha "dotlenia się". teraz wiedziałam, że jesteś na balkonie, a z Twoich ust wydobywa się chmura papierosowego dymu, której nie powstydziłby się sam smok wawelski. Przechodząc przez korytarz natknęłam się na ta tępą i wytapetowaną lalunie, która była Twoja i to tak cholernie mnie bolało. Stała przy swoich przyjaciółeczkach i na cały głos opowiadała im o jakiejś sytuacji, płacząc przy tym kurewsko groteskowo i głośno. szybko skojarzyłam fakty: Ty jesteś na balkonie i zadajesz sobie sam powolną śmierć, a ona płacze. co prawda Twoja niunia lubiła robić igły z widły i sceny z błahego powodu, ale nie Ty. Zawahałam się czy oby na pewno to dobry pomysł bym teraz znalazła się obok Ciebie.
|