Szła w stronę domu. Nagle drogę zaszedł jej ON.
- Co się tu robi o tej godzinie? - zapytał z uśmiechem. -idzie się do domu - odparła. - może zechciałaby pani, żeby panią odprowadzić do domu? - pytał dalej się uśmiechając - Był czas, kiedy tego potrzebowałam, kiedy oddałabym wszystko żebyś choć na chwilę potrzymał moją dłoń w swojej, porozmawiał ze mną, zbliżył się. Dziś już nie chcę, nie potrzebuję i nie mam najwyraźniej ochoty. -Jak chcesz - odrzekł - nawet nie wiesz, ile w tej chwili tracę ... /milkova
|