Nie było mnie na ostatniej lekcji, bo wystarczyło mi zwykłe "Idziesz?". Razem zawsze raźniej. Potem: fajka spalić i przez półgodziny pisać kiepskie zwrotki z zajebistą prawdą. Jedyny minus to taki że było w chuj zimno w łapy.
To "po" szkole, a w szkole? W szkole deprecha pół-maksymalna i 100% Pezeta na słuchawach.
Jutro się wielce ucieszę jeśli jeden typ kupi mi "baksię", potem kolejny fajki - chociaż też mam wielką potrzebę napić się na kamionce.
|