Ktoś kiedyś mi powiedział, że "Nikt nie wie, co to szczęście, póki sam go nie doświadczy". Miał rację. Ludzie, jednak tego nie rozumieją. Ja też nie rozumiałam. Aż do teraz. Wierzyłam, że szczęście przychodzi samo i należy się każdemu, jak prawo do życia według Konstytucji. A prawda jest nieco inna. Każdy z nas doświadcza szczęścia, ale nie jest ono naszą własnością, naszym prawem ani nawet przywilejem. Szczęście jest jak kot - chodzi własnymi drogami. Przychodzi i odchodzi w najmniej spodziewanym momencie. Niedawno coś co wydawało mi się spełnieniem marzeń okazało się zgubą. Teraz już wiem, że ta droga prowadzi do nikąd. A mimo to chcę nią dalej iść. Dlatego, że choć nieosiągalna pozwala mi zapomnieć o całym świecie. Poza tym chyba nie czułabym się sobą bez kolejnych nieprzespanych nocy, złudnych nadziei, niespełnionych pragnień... i marzeń o lepszym jutrze, które dzięki nim mam już dziś. Cholerna masochistka? Może. Teraz już saa nie wiem kim jestem. Pewnie dlatego, że dla każdego jes
|