miała cholerne szczęście. właśnie zaczynał się weekend, ale czy gdyby nie ten fakt ona postąpiłaby inaczej ? dochodziła 5 nad ranem. budził się dzień, wstawał świat, wschodziło piękne słońce, nad horyzontem rozświetlały się pierwsze chmury. niewiele myśląc i nie zważając na bałagan w pokoju, potykając się o puszki, reklamówki i rozdeptane frytki wbiegła do łazienki. wskoczyła pod prysznic, oblała się strużką zimnej wody, zapach kakaowego szamponu doprowadził ją trochę do siebie. wysuszyła włosy, ubrała się, podrasowała paznokcie zdarte wczoraj strunami gitary, ze stosu na biurku usiłowała wygrzebać kluczyki ze szczęśliwym breloczkiem, o, chyba nawet od niego. wrzuciła do torebki parę niezbędnych rzeczy, koszulę nocną, bieliznę, notatnik i zeszyt wyciągnięty z pod łóżku, zapalniczkę, próbkę perfum i jakieś zmięte kartki, kosmetyczkę z najważniejszymi rzeczami. zamknęła drzwi. na schodach wpadła na przyjaciółkę, mieszkającą z nią w pokoju, ale ostatnie noce spędzała u chłopaka. [cz. 4]
|