Przyszedł do mnie, przepraszał, błagał o wybaczenie. Stałam i patrzyłam na to jak poniża się przy mnie, wyzywając siebie od największych kretynów. Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam 'Kochanie, nie przepraszaj ja się nie gniewam' - na jego twarzy zagościł uśmiech, pełen podekscytowania zapytał 'To znaczy, że zaczynamy od początku?' - Dotknęłam ręką jego twarzy i wydukałam: 'Oczywiście, że od początku: Ja zaczynam wszystko od początku i Ty również... tyle, że osobno'. Zbladł i odparł: 'ale jak to? Przecież powiedziałaś, że mi wybaczasz'. Zaśmiałam się ironicznie: 'Oczywiście, że Ci wybaczam, ale to niczego nie zmienia, spóźniłeś się, jesteś o jakieś trzy łzy za późno'.
|