[3] Nadszedł dzień wyjazdu. Zuzia nie spała w ogóle. Była bardzo zdenerwowana. Miała już wszystko zaplanowane. Ubrała swoją ulubioną, zwiewną, letnią sukienkę i szpilki. Rozpuściła włosy. Wyglądała ślicznie. Rodzice odwieźli ją na pociąg. Podróż wydawała się jej wiecznością. Dotarła na miejsce po kilku godzinach jazdy. Wyszła z pociągu na peron. Rozglądała się. Szukała w tłumie ludzi Marcina. Nagle ktoś dłońmi zakrył jej oczy. Usłyszała cudowny i melodyjny głos, który mówił:
|