Wybiegł za mną zostawiając głośną muzykę, panienki do zaliczenia, alkohol, znajomych. Wyciągnął mi z ust papierosa, którego w pośpiechu odpaliłam. - Po pierwsze, kurwa, jeszcze jedna fajka, to się zajebię ze świadomością, że jest moją winą. - Chwycił mój nadgarstek patrząc z żalem, przełknął ślinę. - Po drugie, do chuja, co to za taktyka? Szukamy idealnego sposobu jak spierdolić wszystko, jak postąpić, żeby za kilka lat najmocniej żałować? Niefajne, bosko nieciekawe. - Wzięłam głęboki oddech, próbując się oddalić. - Pogadamy na trzeźwo. - Wydobyłam w końcu z siebie, na co pokręcił głową. - Może pierdolę od rzeczy, zapewne nic mi się nie składa, no bywa. Znasz mnie, żaden romantyk. Kocham Cię. Po jednym piwie, trzech, dziesięciu. Na trzeźwo.
|