Była w końcu szczęśliwa.
Tyle drogi przebyła.
Zarzuciła mu ręce na szyję.
Wreszcie poczuła, że żyje.
Nie mogła się Nim nacieszyć.
Chciała z nim zgrzeszyć.
Serce biło jej coraz mocniej.
Myślała, że ta miłość ją przerośnie.
Podkręcała atmosferę, całując go po szyi.
Myślała o tym, czego tak dawno nie robili.
Patrzyła zalotnie, jeszcze więcej chciała.
A wiedziała, jak to wspaniale, gdy łączą się ich ciała.
Kochali się namiętnie, bez opamiętania.
Tak bardzo Go kochała, tak bardzo pragnęła Minia.
Marzyła także, by zawsze był blisko.
Wtedy z radości by płakała, miałaby wszystko.
Nie chce nigdy stąd wyjeżdżać, bo to bardzo smutne.
Bez niego nie będzie potrafiła w pełni cieszyć się jutrem.
|