Wiecie zawsze było tak że sama się o siebie martwiłam i nikogo to nie obchodziło co ja robię...Potem była zwała, wszyscy starali się pomóc tylko im coś nie wychodziło za bardzo...Było kilka osób, które mi naprawdę pomogły.. no ale cóż z tego jak potem wróciło wszystko do normy zapomniałam o tym i jednocześnie wszyscy o mnie...Więc wniosek taki, że gdy masz człowieku problem masz tysiące przyjaciół, a gdy już wszystko wraca do normy to nie wiem czy jednego znajdziesz....
|