Wracałam ze szkoły, jak zwykle padnięta. Prawie nie zauważyłam, gdy mijał mnie pewien chłopak. - Ola...? - szepnął z niedowierzaniem. Zatrzymałam się gwałtownie, jak gdyby ktoś wybudował przede mną ogromny mur. Zamknęłam oczy i czekałam. - To naprawdę ty. Ja... przyjechałem, przepraszam, wiem, że nie powinienem z tobą rozmawiać, nie musisz nic mówić, ale ja pamiętam, wszystko, nie potrafiłem przejść obojętnie. - tłumaczył się. - Wrócisz tu kiedyś? Nie na dzień lub dwa, na zawsze, do mnie... - bełkotałam skołowana. - Przecież wiesz.. gdybym tylko mógł to.. nigdy bym cię nie zostawił, zbyt wiele dla mnie znaczysz. Nie patrz tak na mnie. Co ja mogę? - mówił bezradny. - Zostań... o nic więcej już nigdy cię nie poproszę, tylko nie wyjeżdżaj więcej... - błagałam, jednak wiedziałam, że to i tak niczego nie zmieni. - Przepraszam.. - głos mu się załamał. - Ja już muszę.. - Tak wiem, musisz iść. - Wrócę. - ostatnie jego słowo, które wyrył swoimi łzami na moim sercu. Więc czekam. / bladynnas
|