Zaczęło się tak zwyczajnie- zwykła przyjaźń, która nie obiecywała nic innego niż to. Ona się coraz bardziej do niego przyzwyczajała a on za każdym razem dawał jej znaki świadczące o czymś więcej. Spotykali się codziennie lecz żadne z nich nie miało takiej pewności siebie by powiedzieć " co tu się do kurwy dzieje". Wytrzymywali te cisze krzyczącego serca, która była niezwykle niezręczna. Zwłaszcza 14 lutego gdy mijali tyle osób ogłaszających całemu światu miłość- ona nie wytrzymała powiedziała co czuję a on patrząc jej głęboko w oczy odrzekł "ileż można czekać ? ". Odeszli i wreszcie obydwaj trzymali swoje szczęście w ramionach .
|