I przyrzekam Wam, że jeśli spotkam Go na jakiejś imprezie, a na pewno spotkam. To wypiję tyle, że na następny dzień nic nie pamiętać, podejdę do Niego i wykrzyczę mu prosto w twarz, że jest największym skurwysynem jaki mógł pojawić się na tym pojebanym świecie. A gdy skończę mówić te świństwa, stanę na palcach i szepnę Mu do ucha, że pomimo tego, że tak mnie skrzywdził, wciąż latają mi motylki w brzuszku jak Go widzę i pocałuję Go tak, jakby prawdziwość tego pocałunku mogłaby mi zagwarantować, że On już na zawsze będzie przy mnie./ niewtracajsiekurwa
|