staliśmy na chodniku koło klubu. ostro się kłóciliśmy, chyba pierwszy raz było tak grubo.
- ty coś do niego czujesz, powiedz mi to kurwa i mnie nie oszukuj. - krzyczał.
- przestań odpierdalać szopkę, on jest dla mnie jak brat, znamy się od dziecka i dobrze o
tym wiesz że jest dla mnie ważny, kocham go kurwa jak własnego brata i nic więcej. do chuja
wiesz przecież odkąd mi na tobie zależało i jak cię zajebiście kocham. nie ufasz mi.
- darłam się jak kretynka. w jego oczach było widać wkurwienie, zajebistą złość i zazdrość,
rzucił telefonem o chodnik, odwrócił się do mnie tyłem i stał tak przez chwilę. zaczęłam
odchodzić wtedy złapał mnie za rękę i przytulił szeptając do ucha 'przepraszam'.
|