nagle zdałam sobie sprawe z tego,że nie,że wcale nie chce żadnego "męża" w postaci jakiegoś ciacha z wypiętą klatą i opalonym ciałem,że wcale nie chce aby pisał mi słodkie smsy na dobranoc i nazywał mnie swoją żoną,swoją ogólnie,czy księżniczką...że wcale nie potrzebuje aby pisał do mnie "moja śliczna" i że wcale nie chce od niego natłoku słodkich buziaków...że w tym wszystkim jedno tylko ma dla mnie sens.Kocham tamtego.I mogę od niego nie dostawać niczego,albo wiecznie dostawać po tyłku,ale nie potrafie zapomnieć...
|