„Zaplątana w zdefiniowane kierunki, przecierane szlaki, w niepoznane rozpięte między kalendarzem, na przepaściach styczniowo-lutowych wciąż rozmowy, na froncie, najburzliwszym z atmosferycznych chowamy urazy i histerie, zastępując wszechobecną pewnością adekwatności podejmowanych chaotycznie decyzji, precyzji pokruszonej tuż nad podłogą, nie mogą dogonić, przeszkodzić, nie rozpracują sposobu który tkamy, targani przeczuciami, porwani w antrakcie między drugim i trzecim aktem.”
|