Deszczowy krajobraz przypływem nagłym wyobraźni Nierealnie mnie dotknął łechcąc skrawki szarpanej jaźni Trującym myśli językiem kusząc przyjemnie Obudził to wszystko, ogniste, co tkwi na dnie, we mnie! I igra wciąż w brutalnym tangu, wiruje w tańcu morderczym Zanosząc się przy tym namiętnym śmiechem szaleńczym Z nadzieją co ją obojętność skrywa Cedzi uczucia, których obecność zdaje się prawdziwa.
|