(część I) Zostałam sama – zwycięska na polu bitwy. Pierwsza to była moja walka i pierwsze zwycięstwo. Stałam przez chwilę na dywanie, w miejscu, gdzie wcześniej stał pan Brocklehurst, i cieszyłam się samotnością zdobywcy. Zarazu uśmiechałam się do siebie i czułam się podniesiona na duchu; ale dzika radość przygasła we mnie równie prędko, jak uspokoiło się przyspieszone bicie mego tętna.Dziecko nie może wojować ze starszymi, tak jak ja to uczyniłam; nie może puszczać wodzy uczuciom wściekłości, nie odczuwając zaraz potem dręczącego wyrzutu sumienia i chłodu reakcji.
|