Przeszłam aborcję serca. Jego kawałki były drobniejsze od ziarenek ryżu, gdy pocięte w żałosnym szale spływało po zimnej rynnie. Rzeka krwi aż nadto rozpalała nas od środka, byśmy mogli powstrzymać się przed dziką żądzą. Śmierć tańczyła z radości, gdy w spazmach orgazmu oraz bólu dokończyłeś wycinanie prawego przedsionka.
|