I wyszło tak, że mogłem płakać. Na osiemnastce, bez osoby towarzyszącej. Korciło mnie żeby do Ciebie zadzwonić, ale jak zwykle brak siły, psychika nawet pod wpływem nie pozwoliła. Myślałem o twarzach, o których nie chcę i nie umiem zapomnieć. Na balkonie z papierosem, myśli uleciały z dymem. Picie co prawda bardzo dobre, ale nie na moje siły. Ogółem było spoko, no ale coś nie wyszło. Jak zwykle. Teraz męczę kaca, spotykam wczorajsze twarze, no ale jednej mi brakuje. Kto mi pomoże, kiedy będę sięgał po kolejny kieliszek, kto mi zabroni, nie tylko dla tego że "chyba przedobrzyłem"? Żałuję dziś, że wszystko przepadło. Nie pamięć dopadnie każdego. Pytana, "chcesz pogadać?" "No... Nie, chcę być sam.". I wciąż ten sam pierdolony monolog "Jestem pierdolonym tchórzem". I tyle, kropka. Trzy kropki...
|