|
do dziś pamiętam tamten wieczór, kiedy uruchomiłem skypa, i mimowolnie na ekranie pojawiło się przychodzące połączenie, które odebrałem. początkowo Jej szyderczy uśmiech w kamerce i uniesiona butelka czystej, po czym widok jak bierze pierwszy haust w usta: 'Twoje zdrowie, kochanie'. kolejne epizody, gdy wyrzucała mi jak cholernym skurwysynem jestem, jak nienawidzi się za tą znajomość, jak mimo wszystko cieszy się, że nie jest rzeczywistą, a tylko tą przez kabel. żyletka w Jej rękach, krew spływająca po nadgarstkach, wyryte moje imię: 'w imię złudzeń, jakie mnie omamiły. kurwa, naprawdę myślałam, że kochasz'. wtedy się rozłączyła, czego podsumowanie otrzymałem następnego dnia, gdy na Jej profilu na fejsie zaczęli dodawać znicze. / pierdol.sie.kocie
|