Wyszłam z tłumu. Opadłam na kolana i zaniosłam się szlochem. Schowałam twarz w zakrwawionych dłoniach. Poddałam się. Po chwili przyszedł do mnie kumpel i przytulił mnie. Nie miałam siły go objąć, nie miałam siły, by żyć. Ten, widząc moją bezradność, wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego domu. Pozwolił mi wypłakiwać się w jego poduszkę, czy gryźć z bólu jego kołdrę. Pozwolił mi leżeć na jego łóżku, gdy byłam cała we krwi. Pozwolił mi wyrzucić emocje. Co najważniejsze, był wtedy ze mną. Pilnował mnie i nie pozwolił zrobić niczego głupiego. Uratował mnie przed śmiercią. A niektórzy mówią, że przyjaźń między chłopakiem a dziewczyną nie istnieje.
|