Śmierć powracała do mnie wielokrotnie. Nasze obcowanie stało się naturalnym rytuałem, jak spotkanie kochanków, witałam ją pospiesznym skinieniem głowy, z wykrzywionym uśmiechem. Miała dla mnie dużo czasu, pomimo ciężkiej pracy. Powoli osaczało mnie niejasne przekonanie, że mogę liczyć na jej lojalność. Lecz nigdy nie chciała zdradzić tajemnicy kresu. Będziesz czuła, kiedy przyjdę po ciebie, to będzie zupełnie coś innego niż nasze spotkania teraz mawiała lekko zniecierpliwiona To tylko chwila, ulotna, nieistotna w całym procesie, niczym cięcie skalpelem. To, co najgorsze, jeszcze przed tobą. Śmierć odchodziła niedbale zaciskając pętlę.
|