nie może pan sobie wyobrazić tego bólu, który pogrąża w nicości dwadzieścia lat trosk, obaw i miłości... Po co? Dlaczego? Po co się tak niepokoiliśmy pierwszymi krzykami, pierwszymi ząbkami, pierwszymi krostkami? po co było trzymać mu rowerek, żeby się nie przewrócił? po co było drżeć, kiedy nie wracał na czas ze szkoły? Po co było snuć marzenia? Po nic. Ale jest coś gorszego. Rozpacz przechodzi w poczucie winy. Co takiego zrobiliśmy? Jak spojrzeć w lustro, skoro widać w nim rodziców dziecka, które popełniło samobójstwo?
|