jest rano, budzę się w podartej sukience, z jednym butem w dodatku nie moim. do głowy uderzają mi krótkie epizody wczorajszej nocy. trzask! ja tańcząca na stole! trzask! trzymam Cię za rękę! boom! całujemy się a świat w koło wiruje! i ostatni wybuch ten najgorszy, najdotkliwszy..Ty odchodzisz.. po prostu zostawiasz mnie samą w miejscu, którego nie znam! a w uszach słyszę tylko krótkie, oschłe "żegnaj"/moje.
|