Koniec nadszedł zbyt szybko. Po kilkudniowym uskarżaniu się na migrenę, Gerry za namową Holly poszedł do lekarza. To się stało w środę podczas przerwy na lunch. Sądzili, że migrena jest wynikiem stresu bądź zmęczenia i uznali, że w najgorszym wypadku będzie musiał nosić okulary. Gerry nie był zachwycony tą perspektywą. Niepotrzebnie się martwił, okazało się bowiem, iż to nie oczy stanowią problem. Był nim rozwijający się wewnątrz jego mózgu guz
|