Uwielbiała, kiedy na nią patrzył jak na bezbronne dziecko. Gdy uśmiechał się jakby zobaczył górę cukierków. Kiedy obejmował ją jakby trzymał kufer złota. Gdy całował jakby wiedząc, że to jest ostatni pocałunek w jego życiu. Zawsze dawał, ale nigdy nie chciał niczego w zamian. Każdego miesiąca, tygodnia, dnia, minuty, sekundy troszczył się o więź między nimi. Kupował ulubione kwiaty, najsłodsze czekoladki, zabierał ją do kina. Bardzo chciała, by uściski, całusy i wszystko inne nigdy się nie kończyło. Marzyła o tym, ale jak wiadomo, wszystko ma swój początek i koniec. Ta miłość skończyła się na jej przeprowadzce ponad dwa tysiące kilometrów dalej. I jak dotąd 'niezniszczalna' miłość rozpadła się na małe kawałki niczym świeczka gasnąca nagłym podmuchem wiatru...
|